Strona:Jerzy Szarecki - Groźny kapitan.pdf/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.


PANI ZOSIEŃKA.


Pani Zosieńka jest bardzo wesoła. Nawet szczęśliwa. Na taką przynajmniej wygląda. Aż dziw bierze, jak można być taką szczęśliwą, mając tak starego męża.
Pani Zosieńka ma dwadzieścia lat. Jest żywa jak ogień, swawolna jak sztubak.
Nie tak dawno zresztą była jeszcze na pensji. Trzy lata temu zaledwie. I koleżanki jej są jeszcze takie smarkate. Uczą się. Zosieńka jest wśród nich powagą, no, bo jakżeż — mężatka.
Często wieczorem przyjaciółki zbierają się u niej, Niejednokrotnie też mówią jej, zaglądając pytająco w oczy: — Zośka, powiedz, czy naprawdę jesteś szczęśliwa z tym swoim dziadem?
Pani Zosieńka zżyła się już z tem pytaniem. Wszak padało ono tak często.
I kładąc rękę na ciemnej główce trzyletniego synka swego, pani Zosieńka przymyka oczy i cicho odpowiada: — Tak.
Z tą odpowiedzią zżyła się też. Przecież brzmi ona tak samo często, jak i pytanie. Nikt zresztą nie wątpi o prawdziwości tego, co mówi pani Zosieńka —