Strona:Jerzy Szarecki - Czapka topielca.pdf/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

orbi, że czapka topielca jest „feralna“. Nosił ją ciągle, aż istotnie przepowiednia Greka spełniła się i „feralna“ czapka topielca przyniosła kapitanowi nieszczęście.
A stało się to w Sundzie, kiedy „Albatros“ przy ciągle zwiększającym się wietrze parł pod pełnemi żaglami dążąc do osiągnięcia trawersu Kopenhagi.
Niewiadomo czy dla uczczenia tego wiatru, który był bardzo pomyślnym dla żeglugi, czy dla zadokumentowania swego zadowolenia z nowej czapki, kapitan uraczył się potężnie paroma butlami konjaku właśnie wtedy, kiedy z pokładu już gołem okiem widzieć było można mury miasta Helsingeru.
Wiedząc z doświadczenia, jak trudnem zadaniem dla sternika jest prowadzenie żaglowca przez zatłoczony statkami Sund, kapitan sam stanąć raczył na sterze.
Znanym jest powszechnie fakt, że największe niebezpieczeństwo grozi okrętowi właśnie wtedy, gdy na sterze stoi sam kapitan. Statek bowiem, na którego szturwale spoczywa pewna ręka kapitana żegluje zanadto pewnie i zbyt dufnie w swoją zwrotność.
Tak było i tym razem. „Albatros“ zadzierzyście i z fantazją sterowany ręką podchmielonego kapitana