Strona:Jerzy Strzemię-Janowski - Karmazyny i żuliki.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wszystkiego się można spodziewać po tych madjarach…
— Na jesień corocznie robi się próbę z młodymi chartami. Szczuje się nimi zająca i następuje selekcja. Które charty spisały się należycie, dostają podwójną porcję nóżek baranich i zostają przydzielone do sfory — a te, które się nie spisały, wiesza się na tym żórawiu, w obecności najmłodszej i najstarszej generacji charciej. My nie uznajemy zastrzyków z jodu w golenia. Albo, albo…
Jestem oburzony. Czyście zwarjowali?!? Co za barbarzyństwo!!!
Z najhardziej olimpijskim spokojem, odpowiada mi Baranjay:
— Mylisz się. To nie jest wcale barbarzyństwo. To jest nauka i odstraszenie dla reszty chartów. Chart jest bardzo inteligentny i świetnie rozumie, za co kara tamtych spotyka.
W tej formie została mi podana wieść o… niezaprzeczonej intelegencji chartów. Co do mnie, nigdy jako żywo żadnym psom ogonów nie odgryzałem, żadnego charta nie powiesiłem, a mimo to dawno byłem przeświadczony, że legenda o głupocie chartów powstała stąd, że ten pies nie widywał właściwie swego pana — chowany po stajniach, między głupimi gamoniami stajennymi, prowadzony na smyczach do startu i nic pozatem. Ja myślę, że w tych warunkach Salomonby zgłupiał.