Przejdź do zawartości

Strona:Jerzy Strzemię-Janowski - Karmazyny i żuliki.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szaleje, macha kozły na kanapie, czochra łepek o panią, o fotel, o twardą, drewnianą kieckę św. Barbary. Już zapomniała o żalu i samotności. Tak, Rodzynka jest subtelna i opanowana. Wrażenia mogą jej rozsadzić atsmatyczne płucka, ale okazuje tylko to, co uważa za właściwe. No — grand dama.
A rodzynka owoc — toteż owoc niebyle jaki, jak to nam wytłumaczyła jedna z dowcipniejszych pań, śp. Kanoniczka Walewska, wpisując innej starej pannie do sztambuchu:

A gdy na koszu osiądziesz dziewczyną,
nie wątp o świecie…
Nie każde grono wydaje wino
rodzynki MUSZĄ być przecie.
Więc niech cię żadne nie martwią plotki,
niech z oczu łzy nie płyną…:
Każdy rodzynek ZAWSZE jest słodki,
zaś CZĘSTO kwaśne jest wino.

Tak sobie świadczyły stare panny. A Rodzynka jest też starą panną i pozostanie nią na wieki. Nie z nadmiaru cnoty, czy braku ochoty na kawalera, ale, że jej pani odrzuca z zimną wzgardą wszystkie małżeńskie oferty: niema w Polsce partji godnej RODZYNKI.