Strona:Jerzy Lord Byron - Poemata.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wania się przezeń tym poszczególnym przedmiotem, powszechnie zaś panujący przesąd sprawia, że pod żadnym innym względem nie będzie można uważać go za pewnego przewodnika. Wszelka przewrotność i niesprawiedliwość może stać się tém, co powszechnie nazywają „sprawą sumienia“, ale marne to uniewinnienie jest téż wszystkiém, co przy toczyćby mogli zarówno ów ksiądz z Certaldo jak i autor „Podróży klasycznéj.“ Byłoby daleko rozumniéj, gdyby był ostatni naganę swą ograniczył na nowellach Boccaccia; cześć jednak dla źródła, któremu muza Drydena zawdzięcza najpiękniejsze swe utwory, wstrzymała go zapewne od zastosowania swéj krytyki do nagannych cech stu powiastek. W każdym razie skrucha Boccaccia powinna była powstrzymać od wykopania jego zwłok; trzeba było téż przypomniéć i opowiedziéć to, że w podeszłym wieku napisał on był do przyjaciela swego list, prosząc go w nim, ażeby odradzał od czytania Dekameronu nie tylko przez wzgląd na skromność, ale także na autora, który nie zawsze będzie miał obrońcę przy boku, aby go uniewinnił, że rzeczy te pisał w wieku młodym i na rozkaz swych przełożonych.[1] Nie samo téż wyuzdanie poety, ani złe żądze czytelników zgotowały Dekameronowi pomiędzy wszelkiemi dziełami Boccaccia popularność wieczystą. Było to raczéj utworzenie nowego a czarującego języka, to dzieło, w którém język ten po raz pierwszy był użyty, zapewniło nieśmiertelność. Sonety Petrarki przeżyły z téj saméj przyczyny podziwianą przezeń „Afrykę, ulubienicę królów.“ Niezmienne obrazy natury i uczucia przepełniające zarówno nowelle jak i wiersze oto niewątpliwie główne źródło sławy, jaką sobie obaj pisarze za granicą zdobyli; podług jego dzieła nie należy jednak sądzić Baccaccia jako człowieka, tak samo, jak nie można w Petrarce dopatrywać się tylko wielbiciela Laury. Pomimo to, gdyby był twórca poezyi toskańskiéj zdobył sobie nazwisko jedynie jako autor Dekaraeronu, każdy pisarz rozumny byłby ostrożniejszym w wygłaszaniu wyroku, sprzeciwiającego się nieomylnemu sądowi tylu wieków i narodów. Nigdy nie będzie tak powszechnie i nieodwołalnie cenioném dzieło, zalecające się jedynie swą niemoralnością.

Prawdziwém źródłem oburzenia przeciw Bokacyuszowi, podnoszonego już w pierwszych zaraz czasach, było to, że skandaliczne swe osoby brał z klasztorów i dworów; gdy jednak książęta śmieli się tylko z przygód miłosnych, tak niesłusznie przypisywanych królowéj Teodolindzie, księża nie posiadali się ze złości z powodu zarzuconego klasztorom i pustelniom wyuzdania i może właśnie z powodów przeróżnych, dla tego mianowicie, że obrazy były tak prawdziwie z życia wzięte. I rzeczywiście dwie z tych nowel są na powieść zmienionemi wydarzeniami a miały na celu ośmieszyć kanonizacyę łotrów i laików. Pana Ciappelletta i Marcellina przytoczył z pochwałą nawet przyzwoity Muratori.[2] Wielki Arnaud, jak go nazywa Bayle, opowiada, że chciano przygotować nowe wydanie nowel, które miały być „oczyszczone“, że zamierzano powyrzucać słowo „mnich“ i „mniszka,“ a spełniane przez nich czyny niemoralne przypisać innym osobom. Dzieje piśmiennictwa włoskiego edycyi takiéj przytoczyć nie mogą, cała jednak Europa tego samego o Dekameronie jest zdania, a rozgrzeszenie poety jest od lat stu sprawą skończoną: „On se feroit siffler si l’on prétendoit convaincre Boccace de n’avoir pas eté honnète homme, puis qu’il a fait le Decameron.“ Tak mówi jeden z najlepszych ludzi i może najlepszy krytyk, jaki kiedykolwiek żył — prawdziwy męczennik bezstronności.[3] Ponieważ jednak

  1. Non enim ubique est, qui in excusationem meam consurgens dicat, juvenis scripsit, et majoris coactus imperio. List ten zwrócony był do Maghinarda z Cavalcanti, marszałka króla Sycylii. Patrz Tiraboschi, Storia etc. Tom. V. par. II. lib. III.
  2. Dissertazioni sopra le Antichità Italiane. Diss. LVIII. (Medyolan 1751).
  3. Eclaireissement etc p. 638 edit. Basle 1741 w dodatku do słownika Baylego.