Strona:Jerzy Lord Byron - Poemata.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
LVI.

Ale Etrusków trzech gdzież proch się mieści?
Gdzie Dant? Petratka? gdzie, niemniejszy wiele
Od nich, bard prozy, twórca stu powieści?
Gdzież dla swych kości, usiali pościele,
Tak od nas różni, wielcy w swym popiele,
Jak i za życia?... Czyż ich cześć się chowa,
Zamknięta w głazu rodzimego dziele?
Czyż tu ich statuy rzeźbiarz nie wykowa?
Czyż pierś ich ledz w ojczyźnie nie była gotowa?

LVII.

O ty niewdzięczna Florencjo! Dant złożył,
Jak Scypjo, głowę na cudzym zagonie;
Bój twoich stronnictw, co się ongi srożył,
Wygnał pieśniarza, który w milijonie
Wnuków twych wnuków, co go z skruchą w łonie
Czczą za stulecia, będzie żył na wieki!
I laur, włożony na Petrarki skronie,
Wyrósł w krainie obcéj i dalekiéj:
Życie, sława, grób barda nie z pod twéj opieki!

LVIII.

Boccaccia popiół wzięły macierzyste
Łany... Lecz w rzędzie wielkich czyż spoczywa?
Czyliż się nad nim requiem uroczyste
W syreniéj mowie toskańskiéj odzywa,
W któréj dźwięk każdy melodjami spływa —
A on ją stworzył, poezję języka? —
Nie! bigoterji hyjena rozrywa
Mogiłę piewcy i tam proch zamyka,
Gdzie nie dotrze westchnienie z piersi wędrownika.

LIX.

I Santa Croce z popiołów wyzuta,
Ale je bardziéj brak ten przypomina:
Pogrzeb Cezara bez posągu Bruta
Wskazał nam Rzymu najlepszego syna!
Szczęśliwszą jesteś Ravenno! dziedzina
Twoja, państw twierdzo ginących, to łoże
Nieśmiertelnego: tu śpi jego glina!
I w Arkwie zwłoki spoczywają boże,
Florencja zaś wygnańca wyżebrać nie może.