»Do Otahajty!« — głos łamie się w krzykach...
Och! jakże zdziwią głos ten w buntownikach?...
Pogodnej wyspy mieszkania gościnne,
Skarby prostacze, rozkosze niewinne, —
Do tegoż tęsknić mogą ludzie tacy?
Majtek, do trudu przywykły i znoju,
Którym po fali każdy wicher miota,
Jaki w nagrodę ledwo zyska cnota?
Takim jest człowiek! — Jedne wszystkich cele,
Tylko do mety dróg prowadzi wiele;
Kraj, urodzenie, obyczaj, majątek,
Bardziej na czynów oddziałają wątek
Niż cała wiedza o pośmiertnym bycie:
Lecz jest głos jeden, który każdy słyszy,
U jakichkolwiek świątyń klęka proga,
Ten głos sumienia — to wyrocznia Boga.
Łódkę przepełnia ta garstka do zbytku,[1]
Co towarzyć chce wodza niedoli.
Reszta pozostać musi mimo woli
Ze łzą litości ci los wodza widzą,
Drudzy nikczemnie z jego nieszczęść szydzą
Na widok łódki lichego pozoru,
Co, choć tak mała, tak pełna naboru,
Statkiem i majtkiem sam sobie być zdolny,