I szeroko rozwiane, migające pióra,
Ich postać strojąc w całą okropność mogiły,
Jako godła upiora straszliwie świeciły.
Już północ; wszystko spało, — stojąc gdzieś na boku,
Słyszysz! czy kto wybija drzwi z Lary mieszkania:[2]
Łoskot, dźwięk, krzyk, i za nim straszliwe wołania,
Znów jęk głośny, przeciągły, to znów cicho, głucho.
Czy to echo zbudziło ich zaspałe ucho?
Bez tchu, gdzie jęk ich wzywał, na pomoc lecieli.
Z rapierami bez pochew, z pochodniami w ręku
Przychodzą, wytężają ucho na głos jęku.
Zimny jak marmur, blady jak światło księżyca,
Lara, pan ich, jak długi leży na podłodze, —
Przy nim pałasz dobyty w nadzwyczajnej trwodze.
Dość silny, — choć go nagłe domęczyły bole,[3]
Jeszcze wzgarda brwi Lary marszczyła na czole.
Na ustach jego żyje jakaś chęć zabicia,
- ↑ w. 195—8 odnoszą się do Lary, a nie do wizerunków świętych na oknach (Korsak źle zrozumiał to miejsce). W pośród widmowych świętych z witraży, Lara też wygląda jak upiór »z nastroszonemi czarnemi lokami, z ponurem czołem, i z pływającym szeroko, potrząsanym [szybkim chodem] pióropuszem, które zdawały się być właściwościami upiora i nadawały jego wyglądowi całą tą grozę, jaką daje grób«.
- ↑ w. 201. W oryg: »Słyszysz! jakieś pomruki słychać w sali Lary«.
- ↑ w. 213. domęczyły — bardzo zmęczyły.