Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
VIII

To rzecz dziwna! w młodości cały czynny, żywy,
Polujący rozkosze, do walk nie leniwy;

115 
Kobieta, oręż, morze, wszystko to, co daje

Niebezpieczeństwo grobu, obiecane raje,
Naprzemiany doświadczał! W nadziejach bez skutku
Szukał nagrody w samej radości lub smutku.
Gardzący gminną miarą rozkoszy, cierpienia,

120 
W nieskończoności uczuć chciał zbiec od myślenia.

Burzą serca i duszy wstrząsany pospołu,
Z wzgardą patrzał na burze słabszego żywiołu;
Często w niebo posyłał zachwycone oko,
I pytał, czy Wszechmocny mieszka tam, wysoko!

125 
Uwiązany do zbytku, niewolnik zapałów,

Jakże Lara się zbudził z tak marzących szałów?
Sam nie mówił, lecz z duszą zbudzony wylękłą,
Musiał kląć zwiędłe serce, że dotąd nie pękło.

IX

Książki, bo wprzódy żywą księgą był mu człowiek,

130 
Odtąd podobał czytać do znużenia powiek, —[1]

A często, jak zamkowi słudzy mówią sami,
Zamykał się od ludzi nocami i dniami,
I nieraz wielkim krokiem, kiedy wszystko spało,
Po ciemnych kurytarzach błąka się noc całą,

135 
Gdzie jego przodków długi szereg malowany[2]

Żałobny na podłogę rzucał cień ze ściany.
Czasem była słyszana północna rozmowa,
Lecz w niej był głos nie Lary i nie ziemskie słowa.
Ci coś słyszą, ci widzą, jedni z drugich szydzą,

140 
Że nad to, co być mogło, oni więcej widzą.
  1. w. 130. podobał czytać — podobał sobie w czytaniu, chętnie czytał; dość niezręczne powiedzenie, też często przez Korsaka używane.
  2. w. 135 i n. W oryg: »gdzie jego przodkowie naokoło marszczyli groźnie brwi, na niezgrabnych lecz starych portretach« (portrety nie mogły »rzucać cienia« ze ściany).