Strona:Jerzy Bandrowski - Zolojka.djvu/248

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wszelkiego grzechu wolne. Bo przecież nie można za grzech uważać plotek, naturalnej zupełnie, dziecinnej zazdrości i chciwości na grosz, bez którego tu żyć nie można. Zdarzy się czasem, że bialka zanadto „szkaluje”, krzyczy na męża, że go spierze korkiem po gębie, ale to nie są żadne grzechy. Nawet nie porównywając tych kobiet z wykwintnemi grzesznicami naszych miast, można o nich powiedzieć, że wiodą żywot święty.
Wiele z nich codzień przystępuje do Komunji św. Patrzyłem na to niejednokrotnie i Pani nie wie nawet, jakie to jest wzruszające. Wiem, że Pani również w przepisanym czasie do Komunji św. przystępuje, pozwoli Pani jednak, że z właściwą sobie delikatnością przejdę do porządku nad tym faktem. Co innego zupełnie zespolenie się z Bogiem, które staje się potrzebą niemal fizyczną. Kułak dużo gada o tem, że to tylko świętoszkowatość, ale to nie prawda. Naturalnie, inaczej przystępuje do Komunji św. kardynał, a inaczej prosta rybaczka, ale różnica nie jest zasadnicza. Pojednać się każdego dnia z Bogiem i ze światem, też coś znaczy.
Powie mi Pani, bo Pani jest bardzo mądra, iż nie dziw, że dla tych ludzi kościół jest wszystkiem, ponieważ nic innego nie mają — ani wykształcenia, ani sztuki, ani odczytów... Tak. Niewątpliwie. Jednakże ludzie, którym zamiast futuryzmu, ekspresjonizmu, kubizmu i t. d. wystarcza kościół, są stanowczo godni zazdrości, a Pani wie, że kościół może zawsze dać o wiele więcej natchnień czystych a potężnych, niż wszystko inne.
Gdy kobiety z oczami utkwionemi w ziemię i rękami złożonemi jak do modlitwy, wracają do domu, aby przyrządzić śniadanie, mężowie ich są na morzu. Znam ich i patrzę na ich życie. Pracują bardzo ciężko i uczciwie zarabiają na chleb. Nie kradną. Las uważają za swą własność — bo ich własnością był! — wynoszą

238