Strona:Jerzy Bandrowski - Zolojka.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

że któreś tam dziecko nazywa się Zyda, bo przy tym wiatrze płacze, jest też jedna rybaczka Zyda, którą ten wiatr wyprowadza z równowagi nerwowej... To są rzeczy drobne... Elektromagnetyzm czy magnetyzm ziemi.
— Tak. Moja matka miała zawsze tuż przed burzą i podczas burzy bardzo silną migrenę — przyznał Tomasz.
Rozmawiali w wędzarni Kułaka, w tak zwanej „pakarni”, w której układano uwędzone już ryby w skrzynkach i ekspedjowano. W dużych skrzyniach leżały na stole całe stosy złoto-brunatnych, tłustych fląderek. W kącie stukał młotkiem chłopak, zbijający skrzynki.
Pod ścianami chłódły ramy, z których zwisały pięknie złociste i połyskujące tłusto, wędzone węgorze, pachniało smakowicie i przyjemnie rybami i dymem z olszyny.
Kułak wziął skrzynkę z cieniutkiego świerkowego drzewa, sprawdził jej wagę, położył ją uroczyście przed sobą na stole, wyścielił nieprzemakalnym papierem pergaminowym i biorąc fląderki grubemi, zatłuszczonemi palcami, układał je starannie, od czasu do czasu wycierając ręce o manszestrowe buksy. Pracował powoli, ale ze znawstwem i z głębokim namysłem, dobierając ryby mniejsze i większe i układając je tak, aby skrzynka wyglądała efektownie, żeby się dobrze prezentowała na wystawie i żeby kupiec miał do wyboru sztuki okazałe dla klientów bogatych, a mniejsze dla patrjotów uboższych, chcących bodaj raz „po pierwszym” rybki z polskiego morza popróbować. Rozsądnie mieszał też fląderki z gladizami, które, choć duże i ładne, mięso mają bardziej wiotkie od jędrnych fląderek i bardziej wodniste. Przytem mówił:
— Dobre jest na lądzie pogardliwe powiedzenie: — Mówi na wiatr! — bo tam wszystko jest murowane i wiatr wogóle nie ma nic do gadania. Ale na morzu każdy człowiek mówi na wiatr i inaczej być nie może, bo wszystko od wiatru zależy. Dziś tak — jutro zu-

160