Strona:Jerzy Bandrowski - Wieś czternastej mili.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

podbije mu nietylko drugie oko, ale i nogi, lecz nie było rady. Uchodził za człowieka zamożnego, którym istotnie był niegdyś, zajmował we wsi wybitne stanowisko i byłoby hańbą tak dla jego żony, jak i dla niego samego gdyby jej po śmierci czegokolwiek chciał skąpić. To stanowczo nie uchodziło.
Dlatego, mimo iż doskonale wiedział, co go czeka, na warunki się zgodził, pożyczkę wziął i wyprawił pogrzeb połączony z taką stypą, że pół wioski udział w niej brało. Nie żałował niczego, wiedząc, iż właściwie wyprawia stypę sobie samemu.
A potem przyszło konanie bolesne, lecz przynajmniej niezbyt długie. Wszystkim było wiadomo, że Liu skazany jest na zgubę, więc nikt nic nie chciał pożyczyć. Procenty zalegały; zalegały i raty. Aż wkońcu stało się, co było zgóry do przewidzenia. Liu stracił naprzód pola, a później dom wraz z całem urządzeniem. Została mu się tylko niewielka parcela wpobliżu wału miejskiego, już prawie za wsią, i kilka zagonów różnych warzyw.
Z jakąże radością nowi nabywcy majętności Liu rzucili się teraz na stare olchy! Ścinali je z tak gorączkowym pośpiechem, jakby