Strona:Jerzy Bandrowski - Wieś czternastej mili.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

istota, stworzona z pierwiastków niższych! Mają obowiązek zanieść ją do wsi sąsiedniej, więc zaniosą, reszta ich nic nie obchodzi!
Przynieśli ją nieprzytomną, tak, że trzeba ją było wynieść z lektyki. O ile rodzina jej cieszyła się z jej odjazdu, o tyle nowa jej rodzina z jej przybycia wcale zadowolona nie była. Pana młodego w domu wogóle nie było. Wyjechał w odwiedziny do jednego z wpływowych krewnych, który na wesele ne mógł przybyć. Nikomu to jednak humoru nie zepsuło, ponieważ istotę całej uroczystości stanowiła uczta, a ta była już, choć w sposób niezbyt właściwy, rozpoczęta.
Kiedy pannę młodą ocucono, kierownik kulisów, niosących lektykę, zażądał zwrotu wypożyczonej sukni ślubnej. Żądaniu jego bezzwłocznie stało się zadość. Ale wówczas znów dozorca kulisów wszczął wielki gwałt z powodu jakiejś plamki, która powstała podczas cucenia panny młodej, a rzekomo zniszczyła całą suknię. Powstał gwałtowny spór, któremu z wielkiem zajęciem przysłuchiwali się zaproszeni goście. Omal nie doszło do bójki. Zapobiegli jej goście, którzy zdołali tymczasem zawładnąć zapasami wina.