Strona:Jerzy Bandrowski - Wieś czternastej mili.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

armat potrafią nas obronić. Położenie zmieniło się. Dziś stawiamy już na pozycjach armaty bez smoków, a staramy się tylko jak najcelniej bić!
— Kogo? — zapytał Fu Wang.
— Przeciwnika — odpowiedział wędrowiec. — Po jednej i po drugiej stronie, od szczytów gór aż na równie rozległe sięgają szaro-błękitne szeregi żołnierzy z precyzyjnemi karabinami i bagnetami, których na każde zawołanie dostarcza nam „Państwo Pokoju“[1]. Nie widziałeś, lecz po tej i po tam tej stronie...
— Więc są dwie strony? — naiwnie zapytał Fu Wang.

— Rozumie się. Inaczej nie byłoby się z kim być! Więc po tej i po tamtej stronie przed kwaterami wodzów wiszą ogromne, pięciobarwne sztandary. I po obu stronach przed temi sztandarami, sporządzonemi z najdroższego jedwabiu, stoją straże, chłopy tak olbrzymie, że nawet niemiecki karabin z bagnetem nie sięga im wyżej niż do połowy piersi. Widziałeś ty kiedy, bracie mój, tak wspaniałych żołnierzy?

  1. Według nomenklatury chińskiej — Niemcy.