Strona:Jerzy Bandrowski - Wieś czternastej mili.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stem kapitanem armji chińskiej. Dłuższy czas służyłem w wojsku, a potem znów wysłano mnie do Paryża. To już było na koszt rządu. I znowu uczyłem się na statku zapomnianego języka i znowu przypomniałem go sobie, i pracowałem w „Szkole Nauk Politycznych“. A tam nauczyłem się i dowiedziałem się jednej wielkiej rzeczy. Mianowicie, że człowiek, chcąc naród poruszyć, nie powinien pisać, lecz mówić i działać. Dlatego ja, który jestem Doktorem Literatury, matematyki, kapitanem artylerji i jednym z najlepszych publicystów chińskich, chodzę pieszo po kraju, starając się mówić z ludźmi tak prostymi, lecz inteligentnymi, jak wiejscy roznosiciele wody, i z tak tępemi mózgami, to jest, właściwie chciałem powiedzieć tak pustemi brzuchami, jak nasi uczeni.
— Nie jest to mowa ani grzeczna, ani uprzejma — zauważył Fu Wang.
— Nie jest to czas ani na grzeczności ani na uprzejmości, o mój bracie! — odpowiedział wędrowiec. — Najwyższy czas wziąć się do roboty, wziąć udział w walce.
Tu Fu Wang, mimo iż był starszy, odczuwszy coś, jakby konieczność usprawiedliwienia się, szczegółowo przedstawił nieznajo-