Strona:Jerzy Bandrowski - Szkarłatna róża.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

słach dam pozostali tylko niewolnicy z mieczami lub jataganami oraz pokojówki, gdy reszta służby cofnęła się pod ściany.
Nareszcie odezwał się dźwiękiem metalicznym i słodkim srebrny dzwonek i z zakrystii wyszedł ksiądz mający odprawić Mszę świętą.
Ksiądz Męciński omal że nie krzyknął z podziwu.
Ksiądz miał na sobie ornat tak cudnie wyszywany złotymi i srebrnymi nićmi i tak gęsto haftowany rubinami, że nie szata kościelna to była, lecz istny skarbiec. Pelerynki na komżach ministrantów były z najcudowniejszych koronek.
— Skądże tak śliczne szaty kościelne? — pytał ks. Wojciech swego towarzysza.
— To właśnie są dary pobożne tych pań — odpowiedział mu młody jezuita.
Msza odbywa się wśród bezustannego chichotu, śmiechów, rozmów z rycerzami i kłótni dam ambitnych. Od czasu do czasu słychać było brzęk szpad i ostróg wchodzącego do świątyni rycerza lub też skowyt psa, któremu ktoś nadepnął na ogon, Tylko podczas Podniesienia panowała prawdziwie święta, nabożna cisza.
— Nic nie rozumiem! nic nie rozumiem! — mówił w duchu ks. Wojciech.
Po nabożeństwie, które odbywało się bardzo wcześnie, prawie wszyscy udali się na targ niewol-