Strona:Jerzy Bandrowski - Rajski ptak.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

skwaszoną i mocno niewyraźną, zaś Jeleń najwyraźniej triumfował.
— Nie jest możliwe — mówił Jeleń — aby pan był w sprawach politycznych obojętny lub, jako człowiek inteligentny, tak nic się na polityce nie znał, jak pan mówi. Nie jest możliwe, aby pan nie wiedział, co się dzieje, i aby pan o tem nie miał swego zdania.
— Zlituj się, człowieku, czego ty ode mnie chcesz? — jęczał poeta — Ja polityków żadnych nie znam, z nikim o polityce nie mówię, nic nie wiem.
— Nie chce pan powiedzieć! — ostro stwierdził Staszek — Nieraz mówiłem z panem — wykręca się pan, więcej nic. My pytamy, bo szukamy za prawdą, a pan ją zna, ale trzymie dla siebie i nie mówi nic! —
— Słuchaj pan, panie Piekarski! — mówił Polata do emeryta, przywitawszy się z nim — Może pan mnie wysłucha, skoro Jeleń nie chce. Jestem młodym pisarzem, majątku żadnego nie mam, potrzebuję poparcia — ulgowego pasportu zagranicznego, posady, zapomogi, stypendjum. Nie chcę być ministrem ani premjerem gabinetu, chcę mieć spokój, potrzebny mi do pracy artystycznej.
— Ale komu będzie potrzebna ta pańska praca literacka czy artystyczna, jeśli pan nie jest ani prawy ani lewy? Kto to będzie czytał?