Strona:Jerzy Bandrowski - Rajski ptak.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przejęła się tem, jak się tego zgóry należało spodziewać.
Tak tedy Kryńka szła ku swemu nowemu, „wyższemu“ przeżyciu, zaś młody wieszcz pozyskał sobie gorące, współczujące, pełne podziwu serce kobiety prostej, której uczucia nie kończyły się na słowach — jak się to dzieje u — literatów.


XI.

Poeta był pogrążony w najczarniejszych odmętach głębokiej rozpaczy.
Nie na żarty, ale naprawdę.
Miał talent, to było pewne, powszechnie to przyznawano. Gdyby nawet nie przyznawano, on sam wiedział, że ma talent, czuł to. Świadczyła o tem choćby wielka, nieokreślona tęsknota, która go trawiła, głód życia, poczucie siły i rozmachu, domagającego się wyzwolenia, i olśniewające błyski rzeczywistości, której prócz niego nikt prawie nie dostrzegał. Owszem, zdarzało się, że ten czy ów coś z tego jego świata mógł zobaczyć, ale to wszystko były tylko iskry, rozsypane w ciemnościach. Całe słońce było w nim
A mimo tak szczodrego wyposażenia był żebrakiem.
Umiał dużo, znał prawie wszystkie języki europejskie, przeczytał całe tomy literatury, jeździł po świecie, a w gruncie rzeczy nie wiedział nic. Myślą przenikał „ludzkości całe ogromy z końca