Strona:Jerzy Bandrowski - Rajski ptak.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ścią. Poeta bardzo „współczesny“, a więc — w gruncie rzeczy „hochsztapler“ formy, pasorzytujący na manieryzmie zdemoralizowanego i zdezorjentowanego społeczeństwa, Polata uginał się duchowo pod całym arsenałem ciężkich, artystyczno-literackich frazesów, „mechanizmów psychicznych“, „tricków“ i kłamstw. Wiedział doskonale, że to mamidła, nie odrzucał ich jednak, ponieważ miały swą wartość na rynku, a działały na naiwnych, na masy. Z drugiej strony bał się, aby go wagą swą pewnego mniej pięknego dnia nie przybiły do ziemi i nie zgruchotały. Był pewny, że o ile — jak sobie to w duchu układał — z przeżyć z Lalą wyłoni mu się film o Rajskim Ptaku — film, przeznaczony dla pięknej aktoreczki, a niezmiernie efektowny — będzie musiał włożyć w niego tyle sił i pomysłowości właśnie mniej solidnej — że to jego dzieło gotowo go za sobą pociągnąć w jakąś przepaść — raz na zawsze — beznadziejnie.
Był to cały świat obaw i lęków niewypowiedzianych — bo poeta nie mógł o nich powiedzieć nikomu, nawet samemu sobie. Gdyby sam w sobie dopuścił do skrystalizowania się ich w najsłabszą bodaj wątpliwość, konsekwentnie musiałby swego Rajskiego Ptaka od siebie odgonić, a tego się bał, bo choć czuł, że to w rzeczywistości — mamidło, z Lalą w roli tytułowej mogło doskonale mamić choćby cały świat, gdyby dobrze poszło, to zaś byłoby — powodzeniem, powodze-