Przejdź do zawartości

Strona:Jerzy Bandrowski - Przez jasne wrota.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 81 —

a kiedy sztab jego okazał z tego powodu zdumienie, Joszi-Hito rzekł skromnie:
— Czy ja nie jestem żołnierzem?
Cesarz, ożeniony w 1900 roku z księżniczką Sada-Ko, córką księcia Kugo, ma trzech synów: ks. Hiro-Hito, ks. Jasu-Hito i ks. Nobu-Hito. Książęta ci uczą się w kolegjum szlacheckiem, a prócz tego pobierają specjalnie lekcje prywatne.
Oto mniej więcej wszystko, czego — poza pewnemi szczegółami z zakresu etykiety — można się dowiedzieć o cesarzu japońskim.
W pewnej odległości od pałacu cesarskiego znajdują się mniej lub więcej banalne gmachy ministrów, ambasady, urzędy, wreszcie szkoły. Cała dzielnica jest bardzo paradna i uroczysta, ale nudna.
Główną i najciekawszą ulicą jest „Ginza“, którą się Japończycy nadzwyczajnie pysznią. Jest to coś w rodzaju Marszałkowskiej ulicy w Warszawie, ale o dwa piętra niższej. Dziwnym zbiegiem okoliczności wspomnienie tej ulicy wiąże się u mnie z czemś, u nas dziś bardzo powszedniem i codziennem. Nie mogę się powstrzymać, aby o tem nie wspomnieć.
Codzień wczesnym rankiem budzi mnie dolatujący z ulicy donośny, dźwięczny odgłos drewnianych sandałów. Weszły one u nas w zwyczaj podczas drożyzny wojennej i — jako rzecz praktyczna — rozpowszechniły się.
W największem użyciu są rano. Lud biedniejszy, stróżki, sługi, kolporterzy i kolporterki pism używają ich chętnie. Wdziewa się je łatwo na bosą nogę, a nie zdzierają się tak prędko i nie przemakają.
Dlatego-to rano w ulicach jest tak głośno. W ciszy rannej wyraźnie słychać każdy krok, zaś każdy taki