Strona:Jerzy Bandrowski - Przez jasne wrota.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



DO JAPONJI.
Brak kontaktu z Paryżem. — Pasport. — Formalności. — Uprzejmość amerykańska. — Kasjerka. — Na morzu. — Curuga.

Pomimo, iż z Syberji kilkakrotnie, bez względu na koszta, telegrafowaliśmy sążniste raporty do Komitetu Narodowego w Paryżu, nie tylko nikt stamtąd nie przyjeżdżał, ale nikt nawet nie odpowiadał. Mieliśmy gotową olbrzymią organizację i kilkanaście tysięcy żołnierzy, sytuację znakomitą i mnóstwo do roboty, a na czele tego wszystkiego stało kilku młodych ludzi bez żadnego właściwie autorytetu. Już zdarzały się starcia, które groziły nieprzyjemnemi komplikacjami w robocie, a o tem, w jak straszny sposób wykorzystać i nadużyć wojsk mogli obcy, nawet wspominać nie chcę. Otóż zobaczywszy, że czas mija, a depesze nasze, pomimo, iż rzekomo wysyła je misja francuska, nie budzą żadnego echa w przestrzeni, postanowiliśmy osobiście nawiązać kontakt z Komitetem Narodowym w Paryżu i w tym celu wysłano mnie do Europy. Ponieważ szło o pośpiech, miałem jechać drogą bliższą, na Kanadę, ewentualnie przez San Francisco. Miało to na celu również zorganizowanie jakiejś doraźnej akcji dla Syberji wśród naszych ziomków w Ameryce, w danym zaś razie spotkanie się z wybitnymi naszymi działaczami, którzy w owym