Strona:Jerzy Bandrowski - Pielgrzymi.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pytania, o których zapomniał, ujrzawszy Kijów o złotych kopułach nad szerokim Dnieprem, Kijów z widmową „Złotą Bramą", jaśniejącą od dzieciństwa w duszy polskiej jako wrota sławy.
A potem...
— Widziałem naród oderwany od swej ojczystej ziemi — jęknęły w duszy ciężkie słowa.
I tu Zaucha dźwignął się, wsparł łokieć w nędzną poduszkę i wpatrzył się w noc.
Kto wypowie ? Kto wysłucha do końca i nie da sercu pęknąć? Kto widział drogi, zapełnione wozami wygnańców? Kto zliczył cmentarze przydrożne, te lasy, te puszcze małych, białych krzyżyków nad grobami dzieci! Niema słów!
Rzucił się do pracy. Poznał wielkie centra emigracyjne, schroniska, wielką nędzę i nieraz wielkie i szlachetne wysiłki. Ale w zgiełku fałszywych partyjnych sporów i ambicji osobistych trudno mu się było skupić, trudno było duszę polską odnaleźć, tę heroiczną i świętą. Więc poszedł dobrowolnie na wygnanie zbadać, czy ta dusza ma prawo być tak małą, jaką się robi. Chciał żyć prawdą bez żadnych osłonek, goryczą wygnania bez żadnej osłody i żadnych złudzeń, chciał żyć nagą rzeczywistością faktu, wchłonąć cały jego ból, aby go pojąć, zrozumieć, zwyciężyć i przetrawić, przetworzyć w sobie na miód doświadczenia, na tęgi trunek mądrości- Opuścił tedy miasta, mącące mu duszę refleksami wielkich wydarzeń, i w ciszy i spokoju, przy monotonnym szumie żałosnych litanji wygnańczych, każdy dzień zabarwiających swem cierpieniem, pragnął odtworzyć sobie drogę swej myśli i swego ducha, bo nie widział już, dokąd idzie i czego szuka. Dlatego to udał się do lwowskiej gminy wygnańczej, gdzie chciał pić wprost ze źródła polskiego cierpienia, polskich tęsknot i wiary.
— A to będzie studnia, z której może uda mi się zobaczyć gwiazdy — obiecywał sobie w duchu.