Strona:Jerzy Bandrowski - Pielgrzymi.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Polsce, typ, którego zarazem moglibyśmy życzyć wszystkim państwom na świecie. Z nastaniem takiego żołnierza, skończy się militaryzm świata, zapanuje ład i spokój. Otóż to jest Mickiewicz, poeta, który duszę swą przekształcił na wzór żołnierza wiernego, karnego i czystego — jak apostoli Chrystusa. Jak daleki jest żołnierz Mickiewicza od „snu o kolorowym ułanie" Słowackiego!
Zaucha wstał.
Jego wielkie, szafirowe oczy pociemniały, twarz zwykle trochę baraniego wyrazu, stała się mocną, czoło wyjaśniło się.
— Za czasów Mickiewicza, największym żołnierzem był Napoleon. Nad istotą gienjusza tego wodza, którego armje, bądź co bądź rozbijały tyranję, zastanawiali się różni mądrzy i wielcy ludzie, którzy ostatecznie orzekli, iż siła Napoleona polegała na tem, iż w chaosie złud i mamideł on zawsze był najbliższy rzeczywistości — to znaczy, miał niezmiernie silny wzrok wewnętrzny, właściwość ludzi bardzo oduchowionych. Zaczął przegrywać, gdy ten urok przesłoniła mu swemi mgłami ambicja i spekulacja. Mickiewicz widział w nim człowieka, który sam był najbliżej prawdy — i powiedział o nim, że dlatego on był najbliższym Chrystusa, uważając go temsamem za najdoskonalszego człowieka swej epoki.
— Poetycka przesada 1 — wtrącił Skowroński.
— Zaraz, mój panie. Więc idzie o prawdę. Niedawno temu pytałem: Któż będzie gospodarzem Polski, aby rzucił w nią ziarno dobre? Mickiewicz wychodząc ze swego założenia, chciał tym gospodarzem mieć żołnierza, człowieka najbliższego prawdy, bo tylko taki mógł być odkupicielem. Chciał tedy, aby naród, dążąc do wydania najdoskonalszego człowieka, szedł do tego celu przez prawdę, pókiby wreszcie nie wydał swego polskiego Napoleona — toż jedynego chyba, który tak fatalnie rozrąbany naród, mógłby zjednoczyć. Cóż dziwnego, że ideę tę jako szaloną, zwalczali uczeni w hrabiowskich