Strona:Jerzy Bandrowski - Pielgrzymi.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ja się tu sprowadzam. Buchajło się nazywam.
I sprowadził się.
Opanował jedno z wolnych łóżek i ustawił je w kącie pokoju przy drzwiach, pod okno przyciągnął stół i zaczął się rozpakowywać. Wysoko zasłał poduszkami i derkami łóżko i pokrył je wspaniałą czerwono-granatową „kapą" cygańską, naszywaną gęsto błyszczącemi cekinami, na ścianach, dokoła swego łóżka i nad stołem rozwiesił jaskrawe druki, przedstawiające okrucieństwa Niemców w Polsce, przejście wojsk niemieckich przez Bzurę, zdobycie Przemyśla, bitwę pod Lwowem, dalej trzy sojuszniczki — Anglję z kotwicą, Francję z płonącem sercem i Rosję z wielkim krzyżem w dłoni, illustrowaną balladę o Stieńce Razinie i o rusałce i pustelniku, wreszcie wyciętą z jakiejś gazetki odbitkę fotografji najtłuściejszej kobiety w Rosji. Nad stołem zawiesił mosiężną lampę na łańcuchach, Bóg wie w jakiej bóżnicy ukradzioną, na oknie rozstawił symetrycznie kieliszki, na których umieścił jabłka, na stole położył wielki bochen chleba, przystawiwszy go ściętą stroną do ściany, a prócz tego zasypał stół przenajrozmaitszemi drobiazgami, jak śróbki, pilniki, dłuta, dłutka, świdry, obcęgi, druty i t. p. Rozgospodarowywał się swobodnie i z wprawą, nie zwracając najmniejszej uwagi na swych współlokatorów, jak człowiek przyzwyczajony do mieszkania kątem. Pod łóżkiem nagromadził kupę jakichś tajemniczych przedmiotów, a pod stołem i pod ławką, na której rozstawił aż dwie maszynki naftowe, połyskiwały rzędy czarnych flaszek.
— Ali flaszek u mnie, jak u starego karczmarza, co ma czternaści karczem ! — pochwalił się przed którymś ze współlokatorów.
Zaucha aż drgnął, taki to był basowy, brutalny i skrzypiący głos, ordynarny, „nachalny" sposób mówienia i zamarstynowski akcent.
Buchajło, zainstalowawszy się, zabrał się natychmiast do gotowania herbaty i przyrządzania