Przejdź do zawartości

Strona:Jerzy Bandrowski - Osaczona i inne nowele.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

uważała. I to uczucie dawało jej jakąś bolesną rozkosz.
Mąż mówił jej niejednokrotnie, że ją uważa za nienormalną. I ostatecznie, dusza ludzka tak jest dziwna i nieuchwytna, że trudno zakreślić granice tego, co się uważa za normalne, a co za nienormalne. A jak tu mówić o normalności cierpiącego człowieka? Bo zresztą, jeśli cierpienie można uważać za stan normalny, to dlaczegóż miałoby być nienormalne wszystko, co jest jego skutkiem?
— Aj! Aj! — uśmiecha się ironicznie pani Walerya. — Logika pojęć i logika uczuć! Co jest prawdziwsze?
— Sąd, odpowiadający rzeczywistości, jest logicznym przypomniało jej się zdanie, wypowiedziane niedawno przez męża podczas jakiejś dysputy z Adasiem.
— A co tu odpowiada rzeczywistości? Męka serca, nic więcej. Więc czegóż jeszcze chcecie?
Otworzyła po cichu okno i zaczerpnęła pełną piersią zimnego, górskiego powietrza.
Czarne świerki stały niemą, żałobną grupą przed domem. Czuć było ich wilgotną, żywiczną woń.
Z okien pierwszego piętra padał na drzewa blask, od czasu do czasu przesłonięty jakimś ruchliwym cieniem. Słychać było przytłumiony odgłos rozmowy i głośne wybuchy śmiechu.
Helenka siedzi w szlafroczku na łóżku ojca,