Strona:Jerzy Bandrowski - Niezwalczone sztandary.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

któremi bolszewicy łatwo mogli wysłać nietylko posiłki, ale przedewszystkiem pociągi pancerne i działa i z ich pomocą rozbić w przeciągu godziny w drzazgi eszelony czeskie wraz z ukrytą w nich amunicją.
Czeczek rozebrał za sobą tor, którym jego pułk przyjechał, ale na drugim torze już walczono. Ujrzał tam Niwiński wyszperane skądś przez Czechów działo polowe, ustawione na platformie, którą popychała lokomotywa. Platforma manewrowała na torze wśród przecudnej, majowej zieleni łąk, to cofając się, to podjeżdżając naprzód, podczas gdy działko od czasu do czasu pluło dymem.
Sytuacja była w całem znaczeniu słowa niebezpieczna i wszystko zależało od tego, jak prędko Czesi zdołają uporać się z Penzą. Niewątpliwie przewaga sztuki wojskowej, reprezentowanej przez oficerów niemieckich i oficerów rosyjskiego sztabu jeneralnego, była po stronie bolszewików. Czesi takich specjalistów nie posiadali. Prawie żaden z oficerów czeskich, nawet najwyższych, nie widział jeszcze wówczas szkoły wojskowej. Jasnem było, że bój rozstrzygnie wartość bojowa prostego żołnierza. Jeśli Penza padnie wnet, Syzrań nie potrafi się zorganizować, Wołgę się przejdzie i przynajmniej tyły będą nią jako tako kryte. Jeśli nie, bolszewicy zamkną Czechów w zdobyłej przez nich Penzie, a wówczas co? Druga dywizja za Uralem, trzecia nad Oceanem Spokojnym.
— Nielada impreza! — myślał Niwiński.
A tymczasem działa bolszewickie biły, a karabiny maszynowe grzechotały z wzrastającą wściekłością.