Strona:Jerzy Bandrowski - Niezwalczone sztandary.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w swem białem, płóciennem ubraniu, jasny i uśmiechnięty, jak Hermes, zjawiający się z dobrą wieścią.
Inżynier wydarł mu świstek i zaczął czytać:
— Rodacy! Wersalską deklaracją państw koalicji, walczących z państwami centralnemi, została Polska uznana za Państwo niezależne, któremu zagwarantowano zjednoczenie wszystkich ziem polskich z dostępem do morza —
Czytał niewyraźnie i szybko, jak prowincjonalny aktor.
— Co? Co? Co? — przerywały mu okrzyki.
— Niech czyta kto inny, bo ja mam kluski w gębie! — zdenerwował się i oddał papier prezesowi.
Ten spojrzał na podpis.
— Dowódca oddziału polskiego w Archangielsku, podpułkownik Kubiak.
Zerwała się niesłychana wrzawa, poprostu dziki wrzask, ryk, wycie. Wszyscy powstali.
— Armja polska powstaje jako samodzielna z prawami armji sprzymierzonej. Naczelne dowództwo nad zbrojnemi siłami polskiemi objął jenerał Józef Haller.
Następował opis przejścia Hallera przez front austrjacki, kończący się wezwaniem:
— Do was, rodacy, zwracamy się, by każdy zdolny do broni pospieszył wstąpić w szeregi naszej armji. Tam, gdzie jeszcze niema polskich organizacyj wojskowych, skupiajcie się przy oddziałach wojsk koalicyjnych, które was w miarę możności odsyłać będą do naszej samodzielnej armji.
Odezwały się głosy: