Strona:Jerzy Bandrowski - Niezwalczone sztandary.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Pułki czesko-słowackie dopuszczały się gwałtów i aresztowały komisarza sowjeckiego, przysłanego do nich w celu pertraktacji —
Oburzenie wzrastało.
— Kłamią! Podłość!
— Słuchajcie, słuchajcie! — wołał Niwiński — Wrzenie w pułkach czesko-słowackich powstało z tego powodu, że żołnierze myśleli, iż zostaną wysłani na niemiecki front.
Zerwała się burza okrzyków i wymyślań. Jedni spluwali na ziemię, drudzy wygrażali pięściami Niwińskiemu.
— To nie był bunt przeciw sowjetom, lecz strach, że wojska te będą musiały się bić.
Niwiński otrzymał taki cios pięścią w biodro, że stracił równowagę i z głośnym śmiechem zleciał ze stopni wagonu. Ale gazetę wyrwał mu drugi i czytał, krzycząc głośno w groźnym pomruku żołnierzy, zasypujących go najwspanialszemi wyzwiskami rosyjskiemi.
— Wogóle w rozruchach tych brało udział około czterdziestu tysięcy ludzi. W celu uśmierzenia wojsk czesko-słowackich wezwano wojska sowieckie z Omska, Tomska i innych centrów. W krwawych tych wypadkach wzięło udział z naszej strony około trzech tysięcy ludzi. Obecnie pułki czeskie są otoczone i rozbrojone. Niektórym pułkom na szczególne prośby zwraca się broń.
Ale tu znów grzmotnął śmiech głośny, wesoły, szczery.
— Sakra, człowiecze, my ich prosimy! My ci im dajemy szczególne prośby! — wołano.