Strona:Jerzy Bandrowski - Na polskiej fali.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W kuchni, będącej zarazem i sienią, zobaczyłem całą rodzinę rybacką przy obiedzie. Kończono właśnie zupę pomidorową a na stole dymiły dwie wielkie misy, jedna z ziemniakami a druga pełna złotych, smażonych śledzi. Okręgłe, czysto ogolone twarze promieniały zadowoleniem, a siwe oczy błyszczały wesoło. Cały dom pełen był drażniącej, smakowitej woni.
— Zdrowo jedzą! — pomyślałem, widząc tę ogromną misę śledzi — Kiedyż to nasz chłop ryby widzi!
Jedliśmy to samo na obiad i bardzo nam smakowało.
— Czy to państwa meble? — zapytałem, pokazując pani Zielińskiej zupełnie porządne szafy, szafki, komody, łóżka i inne sprzęty, wielki zegar wiszący i t. d.
Nie. To własność gospodarza.
Zdziwiłem się. W oknach były czyste firaneczki, w drzwiach między jednym a drugim pokojem portjery, na ścianach fotografje, na komodach serwetki, słowem wszystko nie jak u chłopa, lecz jak w mieszczańskim domu. W kuchni zauważyłem też dostatek wszelkiego naczynia i sprzętu kuchennego.
— Fiu, fiu! Porządnie sobie mieszkają. Musi to być jakiś bogaty rybak. U nas tak burmistrz nie mieszka!
— Wcale nie bogaty! Tutejsi rybacy są wogóle bardzo biedni.
— Nie widać tego. Domy mają murowane, kryte dachówką, mieszkania dobrze umeblowane, w kuchni obfitość wszelkiego naczynia, jedzą dobrze i dużo, wieś elektrycznie oświetlona... Słyszałem nieraz, że rybacy są biedni, ale szczerze mówiąc, jakoś mi tu na biedę nie patrzy! Gdzież to porównać z biedą naszego chłopa!
— Jak się chce wynająć letnikom mieszkanie, musi się je urządzić! — odpowiedziała pani Zielińska — Ostatecznie — ja nie wiem, w wioskach rybackich bywałam tylko w sezonie, ale nie można zapominać o tem, że ci ludzie nie mają roli ani żadnych innych środków utrzymania, lecz tylko rybołówstwo. Wszystko, począwszy od soli, cukru, mąki, cebuli czy kopru a skończywszy na gwoździach, muszą kupować za gotówkę, bo sami mają tylko ryby a i to nie zawsze. Żeby tak żyć, trzeba mieć wciąż pieniądze pod ręką, a to dziś bardzo trudno.