Strona:Jerzy Bandrowski - Na polskiej fali.djvu/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XXXVII.
Rybackie Zapusty. Dziwne zwyczaje i przesądy.

Karnawału na Rybakach opisywać nie mogę, bo za mojej bytności tak jakby go nie było i ludzie nie bawili się, bo nie mieli pieniędzy. Odbyły się dwie zabawy, ale wszystko skończyło się na tańcach i wypiciu pewnej ilości koniaku i piwa. To samo można widzieć w każdym mieście, zwłaszcza, że rybacy tańczą wszystkie modne tańce salonowe, swoich tańców nie mają, a o polskich ani nawet nie słyszeli. Trzeba przyznać, że na takich zabawach zachowują się bardzo przyzwoicie, a że prócz tego wszyscy są w ciemnych marynarskich ubraniach, więc taka zabawa naogół wygląda naprawdę eleganco. Pan Żebrowski mówi, że mają nadzwyczajny humor i fantazję w przebieraniu się, ale za mego pobytu maskarady żadnej nie było, więc nic nie mogę powiedzieć.
Wogóle dużo różnych dawnych zwyczajów zniknęło, tak że tylko pamięć po nich została, a i to nie wszędzie. Naprzykład zapusty rybackie związane były ściśle ze sporządzaniem niewodów łososiowych, tak zwanych laskornów, i poświęcaniem ich, przyczem istniały różne zabobony i dziwaczne obrzędy.
Przedewszystkiem trzeba wiedzieć, że rybak znacznie więcej ceni sobie niepewnego łososia, niż pewnego — gdy jest — szprota, albowiem szprot wymaga stałej, żmudnej pracy na morzu, podczas gdy połów łososia to pełna wzruszeń gra o grubą stawkę. Jeden szczęśliwy dzień może