Strona:Jerzy Bandrowski - Na polskiej fali.djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XXXIV.
Wieczory zimowe. Dziwne opowieści.

W długie wieczory zimowe ulubionem zajęciem rybaków jest wiązanie sieci, przedewszystkiem żaków. Rozumie się też, że przy tej sposobności rybacy rozmawiają o swych sprawach, lub też opowiadają sobie różne opowieści, w których niemałą rolę odgrywają duchy. Rybacy udają, że w duchy nie wierzą, w rzeczywistości jednak jest przeciwnie i nie tylko że w nie wierzą, ale się ich bardzo boją, zwłaszcza już kobiety. Kobieta sama wieczorem za nic na świecie z domu nie wyjdzie, nawet do sąsiadki. Jeśli musi wyjść, bierze ze sobą dzieci i kogo tylko ma w domu, i tak dopiero to wszystko idzie zbitą, wystraszoną gromadką. Jest to szczera prawda. Mieszkając prawie rok na Rybakach, nigdy w nocy samotnej kobiety nie spotkałem.
Rybacy są nadzwyczaj przesądni. Wynika to prawdopodobnie z ich zawodu, w którym dużo zależy od szczęścia. Podobnie zabobonni są też myśliwi. Prócz tego, włócząc się po świecie jako marynarze, widzą nieraz rzeczy, których sobie wytłomaczyć nie potrafią, a stąd powstają rozmaite cuda i nadzwyczajności, w które wierzą jak dzieci. Mają miejsca, w których straszy. Tak np. między Jastarnią a Kuźnicą znajduje się miejsce zwane Libekiem. Niejednokrotnie tam chodziłem i nic nadzwyczajnego nie zauważyłem, a tymczasem tam właśnie duchy podobno okropnie dokazują. Różne historje mi o tem