Strona:Jerzy Bandrowski - Na polskiej fali.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiał tylko żaki brodzone. Nie miał łódki, nie miał w czem na morze wyjechać, więc jak stawiał żaki, musiał po szyję w wodę wchodzić. A musisz wiedzieć, że rybak powinien mieć trzy zalety: Szykowność, doświadczenie i — szczęście. Bez szczęścia rybak najmądrzejszy i najszykowniejszy nie sprawi nic, osobliwie. A ten rybak szczęścia nie miał i tak go Pan Bóg doświadczał, że biedak nigdy ani jednego węgorza w swoim żaku nie znalazł. Że rybak pracuje zawsze z nadzieją — naszym znakiem jest kotwica! — więc przeciw Panu Bogu nie szemrał i choć głodem przymierał, pracował wciąż.
Tedy — jesień była, wszyscy wangorze mieli — on jeden nic. Nei a nei. Nie darzy mu się. A trzeba detków na bulwę, na mąkę — inaczej w zimie będzie głód. Więc powiemy — jednego rana, gdy znowu nic w żaku nie znalazł — gniew go nagle porwał i krzyknął:
— A żeby to rybołóstwo marno zdżineno!
Ledwie te słowa nieszczęśliwe wyrzekł, patrzy — strądem idzie nieznajomy rybak. Na krzywych nogach manczestry, modry żakirt (żakiet marynarski), mucka modra, wszystko jak ma być. Idzie i patrzy w piasek, jakby bursztynów szukał. Jak był już blisko, stanął i patrzy na biednego rybaka. Patrzy, patrzy — stary, siwy, bialutki na twarzy, z wielkiemi oczami, nalanemi krwią. I pyta:
— Masz ty, synku, jaki trosk, że jesteś taki smutny?
Młody rybak opowiedział wszetko (wszystko).
— A jakąż ty przynętę wangorzom do żaka dajesz? — pyta stary.
— Żadnej przynęty nikt u nas do żaka wangorzom nie dawał i nie daje! — odpowiedział rybak.
— Więc po co ryba ma do żaka iść, jeśli tam nic nie znajdzie? Przecie ona głodna, jedzenia szuka!...
— U nas nie dają nic!
— Eee! Ty będziesz wszetko za ludziami robił! A ja ci mówię, daj im do żaka jakie miąso, to napewne przyjdą! Posłuchaj, anie będziesz mej rady żałował!
Nie chciał rybak, ale gdy znowu kilka dni przeszło, a on nie miał ani jednego ogona od wangorza dostanego