Strona:Jerzy Bandrowski - Na polskiej fali.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— La tierra! La tierra!
U brzegów półwyspu Helskiego zabrzmiał ten sam okrzyk, co na karawelli Kolumba na widok brzegów Nowego Świata.
Śmieszny zbieg okoliczności.
Na strądzie ujrzałem kilkunastu rybaków. Byli niespokojni o łodzie, pozostałe jeszcze na morzu. Wołali, dęli w rogi, jeden strzelił parokrotnie w powietrze z rewolweru.
Wśród tych ludzi jest solidarność!