Strona:Jerzy Bandrowski - Krwawa chmura.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

od ubogiego wieśniaka kupić kociołek kaszy jaglanej. Popiwszy ją gorącą wodą, spali na „kangu“ do wieczora, a potem udali się w dalszą drogę, powiadając się pielgrzymami, dążącymi do Wielkiej Góry dla wymodlenia tam zdrowia chorzejącemu ojcu. Wprawdzie sami nie wiedzieli, gdzie ta Wielka Góra się znajduje, ale prości wieśniacy, nie więcej od nich w geografji biegli, nie powątpiewali o prawdzie ich słów. Rozumie się, że Yi-hang Mao przedstawiał Wei-hsin Yanga jako swego brata.
Rozpoczęła się długa, pełna przygód wędrówka. Czas był zmienny, bywało, że świeciło słońce, jednakże częściej padał deszcz — czemu zresztą, wieśniacy po długiej posusze byli radzi, zbliżały się żniwa, więc nieraz chłopców zatrzymywano, namawiając ich, aby się najęli jako robotnicy lub stróże nocni w „Towarzystwie Strzeżenia Zbiorów“. Wei-hsin Yang, przywykły do pracy w polu, chętnie-by się był na to zgodził, ale towarzysz jego nie chciał przystać żadną miarą, a tylko parł wciąż na północ, dalej i dalej, jakby ciągnięty jakąś niezwyciężoną siłą.
— Jeżeli wygnano mnie ze „Wsi Dobrotliwego i Kochającego Urzędnika“, nie będę młócił ani orał we „Wsi Czterdziestej Mili“ lub we „Wsi Grzebienia o pięciu zębach“.
Tak mówił Yi-hang Mao, tłómacząc swemu towarzyszowi, że wrócić do wsi rodzinnej i do domu będzie mógł tylko wówczas, kiedy zdobędzie dość