Strona:Jerzy Bandrowski - Czerwona rakieta.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tam do djabła! — wykrzyknął przeczytawszy te wiadomości Niwiński. — Głodni „Połubotkowcy” chcieli zająć pocztę?
Na Hruszę i „Połubotkowców” popołudniu tegoż dnia wspólnemi siłami urządzono wyprawę. Poszli junkrzy, kirasjerzy i „Bohdanowcy.” „Połubotkowcy“ strasznie się obrazili i kategorycznie zażądali, aby im raz dano spokój, bo inaczej naprawdę „wystąpią.”
Miasto śmiało się z tego wszystkiego. Dla nikogo nie było tajnem, że zamach wyszedł z łona „samostijników” czyli Rady Centralnej.
Już na drugi dzień zapomniano o tem.