Strona:Jerzy Bandrowski - Czerwona rakieta.djvu/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Rozdział XIX.
WOJNA DOMOWA.

Sytuacja była wciąż niewyraźna.
Jedni mówili, że siły bolszewików wzrastają, że lud z nimi się łączy, że nawet kobiety stoją w szeregach i biją się, drudzy twierdzili, iż do Kijowa nadciągnęły dwa najlepsze pułki ukraińskie i że z pomocą idzie dziesięć tysięcy wojska polskiego. Opowiadano też, jakoby korpus polski zajął Orszę i Mohylew i przerwał gdzieś linję kolejową. Z powodu śmiertelnego zranienia przez bolszewików francuskiego majora Jourdan spodziewano się również interwencji wojsk czeskich.
Walki nie ustawały.
Nie było światła a nawet świec nie można było palić bez narażenia się na niebezpieczeństwo, bo do okna oświetlonego natychmiast strzelano. Nie było też wody, nad czem bolała bardzo pani Niwińska ze względu na dziecko. Na szczęście w łazience hotelowej był pełny rezerwuar, z którego klucznica, chuda Czeszka, chętnie jej wodę w tajemnicy przed gośćmi dawała. Jakiś czas jeszcze z ostatnich zapasów Czeszka, mająca naprzeciw hotelu małą jadłodajnię, gotowała obiady, które Niwiński nosił w menażkach