Strona:Jerzy Bandrowski - Czerwona rakieta.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bolszewicy zagrozili strajkiem powszechnym, który się nie udał.
Władze ukraińskie zabroniły strajków, a prof. Hruszewskyj w czwartym uniwersale ogłosił zupełną niezależność republiki ukraińskiej.
— Ale, do choroby ciężkiej, lepsza już Ukraina niż takie strajki mamek w schroniskach dla dzieci! — wołał Niwiński. — Co mnie zresztą do Ukrainy?
— Owszem, owszem, zgodziłbym się z panem, tylko że teraz idziemy już do wojny Północy z Południem, Ukrainy z Bolszewją... Zobaczy pan! — przepowiadał Szydłowski.
— A wie pan? Wątpię! Bolszewicy może i mieliby gust, ale za słabi są jeszcze! Sami niepewnie w siodle siedzą. Niechże pan weźmie pod uwagę, że wszyscy się od nich odsunęli, nikt nie chce razem z nimi pracować... Sojusznicy nie uznali ich, naród nie uznał, inteligencja uprawia sabotaż, z gołemi rękami pójdą na Ukraińców? Przecie tu jest jakiś rząd!
— Nie widzę wcale, aby ten rząd był lepszy od bolszewickiego! — w zruszył ramionami Szydłowski. — Toż samo niszczenie wielkich majątków i prześladowanie inteligencji, połączone równocześnie z nienawiścią nacjonalistyczną. Cóż pan tu masz lepszego? Jakiż dowód siły wewnętrznej? Kto się z tym rządem liczy? I czy on istotnie jest wyrazem woli całego narodu?
— Może pan ma słuszność, ale mnie się przecie zdaje, że oni się utrzymają... Mają wojsko...
— To wojsko jest tylko do głosowania. Bić się nie będzie. Jak przyjdą bolszewicy, wojsko ogłosi się neutralnem i co mu wtedy zrobią?