Strona:Jerzy Bandrowski - Czerwona rakieta.djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nego strajku. Mamki i nianki nie chcą karmić ani przewijać dzieci, które skutkiem tego dosłownie umierają z głodu i gniją w nieczystościach. Strajkujące mamki i nianki nie pozwalają nawet wynieść zwłok umarłych dzieci z sal, tak że gnijące już trupy leżą wraz z żywemi dziećmi. Strajkujący nie dopuścili do pracy tych, którzy chcieli dzieciom przyjść z pomocą, skutkiem czego trzysta niemowląt i dwieście dwadzieścia dwoje dzieci starszych zostało zupełnie bez opieki...
— Trzysta niemowląt! Głodnych, biednych niemowląt! Jak one strasznie muszą płakać w tych wielkich salach, same, bezradne, konające z głodu dzieci proletarjatu! O, wy, suki rewolucyjne, wy brzuchy nielitościwe!
Siła wroga wciąż szarpała społeczeństwo strajkami. Zastrajkował personal szpitala obłąkanych, żądając równych praw i wynagrodzeń z lekarzami; strajkujący zagrozili, że chorych wypuszczą na wolność. Trzeba było karabinami maszynowemi trzymać ich w posłuszeństwie. Służba w połowie obiadu odchodziła i porzucała robotę.
Nie ulegało żadnej wątpliwości, że źródłem tych cierpień i nieporządków był bolszewicki komitet rewolucyjny. Widać było, iż nie mogąc się na Ukraińców rzucić otwarcie, bolszewicy chcą ich rozśrubobować i doprowadzić pomału do przewrotu.
W Piotrogrodzie chorąży Błagonrawow na rozkaz bolszewików wyrzucił za drzwi członków Konstytuanty.
W Kijowie aresztowano komitet bolszewicki z komisarzem Piatakowem; Piatakow zniknął. Mówiono, że Ukraińcy rozstrzelali go.