Strona:Jerzy Bandrowski - Czerwona rakieta.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się i uwolnią Rosję od bolszewizmu. Choćby sama Ukraina.
— Ba, Ukraina! Ukraina pójdzie z Niemcami, a więc przeciw nam — nechapesz to?
— A bolszewicy idą nie tylko z Niemcami, ale i z żydami!
— Na jedno wyjdzie! My tu nie mamy nic do roboty!
— Widzisz? Przechodziliście na prawosławie nawet — a nie wierzycie w Rosję. Wierzyliście w carską Rosję, bo była silna...
— A carska Rosja szła też z Niemcami! — wtrącił Ziemba.
— Więc w cóżeście wierzyli?
— My zawsze wierzymy tylko w siebie i sobie — z dumą wyprostował się młody oficer. — Ty, Wojciechu, z pewnością znasz nasze hasło: Ne wierzme nikomu na swietie szirem!
— Na sobie też można się zawieść — rzekł Szydłowski. — Nikt nie jest nieomylny i nikt się sam na świecie nie ostoi!
— Zobaczymy! — wzruszył Czech ramionami.
W nocy, kiedy już wszystko spało, Niwiński czytał proklamację, jaką po mieście rozrzucał kijowski komitet rosyjskiej socjalistyczno-demokratycznej partji robotniczej.
Proklamacja ta brzmiała:
— Robotnicy i żołnierze w Piotrogrodzie powstali przeciw władzy burżuazji. W ciągu ośmiu miesięcy Rząd Tymczasowy oszukiwał naród. Osiem miesięcy minęło od chwili, gdy żołnierze i robotnicy zrzucili carat. Jednak po dawnemu na froncie przelewa się krew dla sławy grabieżców-kapitalistów, po dawnemu