Strona:Jerzy Bandrowski - Czarci.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
„Musi zawsze!“
„NAD PRUTOM, U ŁUZI“.

Działo się to w lecie, w pewnem małem letnisku górskiem na Huculszczyźnie. O nazwę tego letniska mniejsza. Zbyteczna. Właściwie prawdę mówiąc, nie jest to nawet żadne letnisko, ale poprostu dziura, wiosczyna huculska, wtłoczona między dwie karczmy, składająca się z jakich dwudziestu chat i kilku drewnianych will między torem kolejowym, biegnącym u podnóża prawie prostopadłego stoku lesistej góry, a Prutem, hałasującym po kamienistem dnie, również u stóp takiej samej lesistej ściany po przeciwnej stronie wąwozu. Albowiem w gruncie rzeczy jest to tylko wąwóz czy ciasna kotlina, ujęta spadzistemi skłonami gór tak, że słońca bywa w niej względnie mało, bo późno z za gór wychodzi, a wcześnie się za nie chowa, skutkiem czego już nad wieczorem robi się w dolinie przejmująco chłodno. Wogóle, mimo pewnej dzikiej piękności, kotlina ma wygląd prawie że ponury, zwłaszcza gdy światła niewiele jest na świecie i — w człowieku, co się zdarza.