Przejdź do zawartości

Strona:Jerzy Bandrowski - Bajki ucieszne.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tedy po radę poszedł do drugiego
I tak mu mówi: Kolego,
Kochany przyjacielu mój, zacny i drogi,
Słyszycie, jak krzyczą wrogi?
Już im się nie obronię, chociaż biję mocno.
Dajcież mi radę pomocną.
A wówczas rzecze drugi: Miły przyjacielu
Doprawdy, stłukliście wielu,
Ja jednak biciu twojemu
Zarzucę tu brak systemu.
Tu bijesz, gdy ci nogę podstawi złośliwy,
A to mi żadne dziwy!
I żadna także sztuka zbyt wielka — albowiem
I to ci otwarcie powiem:
Bić trzeba naprzód, zanim wrogom chętka
Przyjdzie cię skrzywdzić; taka kara prędka
Powszechne budzi zawsze poważanie:
Jeśli się bowiem dostanie
Każdemu z twoich wrogów po kolei
Powiedzą, że ty bijesz głównie dla idei,
A idea — to grunt jest zawsze! I na stronę
Rozprawy osobiste miałbyś odłożone,
Chcesz tedy aby ci się powodziło lepiej:
Bij w papę zawsze mocno — lecz nim kto zaczepi.

40