Przejdź do zawartości

Strona:Jerzy Bandrowski - Bajki ucieszne.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Proboszcz z ambony
Pouczał lud zgromadzony.
Jako że wszystko w świecie
Stworzenie, dzieło boże
Tak doskonałem jest, iż nie znajdziecie
Nigdzie lepszego, bo lepszem nic już być nie może,
I że tylko głupota
Wciąż w kaprysach się miota,
Szukając, coby zganić wypadło,
Gdy tymczasem świat cały
Pełen blasku i chwały,
Jak wielkie abecadło,
Z którego człowiek bez trudu wyczyta,
Że w każdem dziele bożem doskonałość skryta!
Stoją wierni spoceni
W dusznej, ciasnej przestrzeni,
Słuchają,
Co jegomość gadają.
I ksiądz proboszcz spocony,
Czerwoną chustą
Ocierając twarz tłustą
I pot z łysego czoła,
Grzmi na kościół z ambony:
— I ani człowiek zdoła
Pojąć potęgi bożej niezmierzoną chwałę!
Co stworzył — jest doskonałe —

37