Strona:Jerzy Bandrowski - Bajki ucieszne.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Synu Ziemi, zwycięstwa na twem czole znamię,
Twa moc wszystko przełamie!
W zamyśleniu swem wzniosłem pogrążony, na dół
Patrzy, na ziemi cichy, senny padół,
I widzi tam swą willę za miastem w zieleni —
A w tem chmura mu jakaś oblicze zacieni.
Żonę wspomniał i wspomniał, że kobietka płocha,
Choć go całem sercem kocha,
Na wszelkie jego napomnienia głucha,
Poleceń ni rad nie słucha,
Do wojny zawsze skora, kłótliwa, uparta,
Godzinami go dręczy, nieraz gorzej czarta,
O kapelusz lada jaki
Tak mu się dając we znaki,
Że mu brzydnie i sława i tryjumf uczony.
Ten, co wichry poskromił, swojej własnej żony
Nie podbił i nie trwożny wśród najsroższej burzy
W przestworzu — przed swą żoną w własnym domu tchórzy.


O TRUCIZNACH.

Zeszli się w pewnem gronie dobranem chemicy.
O truciznach mówiono. Ten akwę tofanę
Zachwala, wielbiąc siły jej powszechnie znane,

35