Przejdź do zawartości

Strona:Jerzy Bandrowski - Bajki ucieszne.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Raz wyrobiona firma! Rzecz nie murowana,
Ale już że tak powiem, wprost cementowana!
A tego ja nie myślę ani tracić, ani
Ryzykować! Więc dla mnie twa rada do bani! —
Tedy rób, jak sam zechcesz! Tak zrobię i kwita! —
Tu ten, co siedział obok, przyjaciela spyta:
Ty znasz tak wielu ludzi! Powiedz! Ci dwaj, myślę,
Pracują niby — w handlu? W tutejszym przemyśle?
Co? Giełdziarze? Zaś drugi: Twój sąd się nie ziści!
To powieściopisarze dwaj! Idealiści!


FILISTER I KWIATKI.

Pewien pan z ogromnym brzuchem,
Złotym opasanym łańcuchem,
Zszedłszy się z znajomymi przy kieliszku wina,
Taki wszczął dyskurs: — Mam ja, panie, syna
I córkę — Za mych czasów całe wykształcenie
Było: — Czcij tych, co mają znaczenie,
Nie zadawaj się z podlejszym od siebie,
A o codziennym myśl chlebie,
Dziś, panie, wszystko inaczej!
Stara mądrość nic nie znaczy!
Bo spytam o co dzieci, wraz mi zgodnie jękną:
Literatura, sztuka, piękno!

31