Strona:Jerzy Andrzejewski - Miazga cz. 2.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

punktowanych w planie pod liczbami 5 i 8: KOLEŻEŃSKIE SPOTKANIE U STEFANA RASZEWSKIEGO /cd./ oraz BANKIET W EUROPEJSKIM /cd./ Mimo kilku pomysłów zanotowanych w zeszłym tygodniu w związku z tymi scenami — obie mają wiele pustych miejsc i wiele elementów nie wyjaśnionych. Może jednak uciec się do uniku, na potem odłożyć rozwikłanie tych komplikacji, nie tracąc na nie w tej chwili czasu, a przede wszystkim energii wyraźnie słabnącej? Może poczucie porządku trochę się przed podobnym wybiegiem wzdraga. A może jednak?

poniedziałek, 27 kwietnia

Nie całkiem przekonany, że postępuję słusznie, postanowiłem mimo wszystko wyminąć wiadomą przeszkodę.
W związku z nocnym telefonem Stefana Raszewskiego do ojca: nie zapomnieć, że Raszewski, gdy tylko wykręci numer i usłyszy sygnał, natychmiast słuchawkę odłoży.

Beata Konarska w obecności Łukasza Halickiego odbiera telefon dyrektora Otockiego, powiadamiający ją, że ma grać Lady Macheth.

Gdy zadzwonił telefon, dochodziło pół do dwunastej i Beata Konarska i Łukasz Halicki, jeszcze w owym początkowym okresie intymności, kiedy wieczorne posiłki chętnie się spożywa w domu, leżeli.
— Odbierz — powiedziała Beata — jeżeli do mnie, to mnie chyba nie ma.
Na to Łukasz:
— Dziewczyna w twoim wieku nie ukrywa, że spędza wieczór z ładnym chłopcem.
— Dziewczyna w moim wieku spędza wieczór z ładnym chłopcem nie po to, żeby tracić czas na rozmowy telefoniczne.
Łukasz zastanowił się.
— Pewna racja w tym jest, owszem, trudno zaprzeczyć. Ale telefony mogą mieć...
— Odbierz, bo ten ktoś gotów odłożyć słuchawkę.
Łukasz, leżąc na wznak i z męskością wciąż w stanie silnej erekcji, podniósł słuchawkę:
— Tak, słucham?
— Łukasz? mówi Witold Otocki.
— Dobry wieczór, panie dyrektorze.
— Jest Beata?
— Oczywiście. Podać ją panu?
— Bądź tak dobry.
— Już podaję — i półgłosem do Beaty — stary KaKa.
Ponieważ leżał po zewnętrznej stronie tapczana, ułożyła się wygodnie w poprzek jego ciała i dopiero wtedy wzięła słuchawkę.
— Jestem.
— Dobry wieczór, Beatko. Przepraszam, że dzwonię tak późno, mam nadzieję, że was nie obudziłem.
— Oczywiście, że nie.
— Mam dla ciebie wiadomość, która powinna ci sprawić przyjemność.
— Wiem.
— Jak to wiesz? Skąd? Dzwonił może Eryk?
— A miał dzwonić?
— Jeżeli nie dzwonił, to skąd wiesz, że mój telefon się ucieszy?