Strona:Jerzy Andrzejewski - Miazga cz. 2.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Chyba nigdy.
Nagórski dolał whisky na dwa palce.
— Masz Pieśni Wędrowca nagrane?
— Przyślę ci płytę, dyryguje Eduard Beinum. Ale lepiej do mnie przyjedź.
— Ba! to nie takie proste.
Halina po chwili:
— Wybacz, Adam, może nie powinnam stawiać takich pytań...
— Chodzi ci pewnie o to, czy nie za bardzo utrudniłem sobie życie, tak? Cóż ci powiedzieć, miła moja? Oczywiście, w pewnym sensie rzeczywiście życie sobie utrudniłem, ale dobrowolnie i świadomie. Jednak w rozrachunku ostatecznym, kto wie, czy żyć tutaj w sposób trudny nie znaczy żyć lżej i łatwiej, przynajmniej dla pewnego gatunku ludzi.
— Niezależnych?
— Raczej dumnych. Zasady naszych narodowych gier bywają bardzo różne, Halinko. A i gracze różni.
I naraz, wbrew dotychczasowej wstrzemięźliwości, a może właśnie z powodu niej, zbyt długo sobie narzuconej, lub może również dzięki przypływowi ożywienia spowodowanego alkoholem, odczuł potrzebę mówienia:
— Zrozum, Halinko, skoro tak, jak u nas, źle funkcjonuje cała rozległa sfera polityczno-społeczna i zły, z gruntu niemoralny i powodujący najdotkliwsze zniekształcenia ucisk nie omija żadnej dziedziny życia, wówczas wszyscy ponoszą straty, zarówno ci, którzy rządzą lub rządom biernie ulegają, jak i ci, którzy wyrażają sprzeciw. W tych warunkach nikt nie może podjąć żadnej decyzji, którą mógłby uznać za bezwzględnie słuszną lub niesłuszną, zawsze bowiem wokół każdego wyboru mnożyć się poczynają rozliczne zastrzeżenia i wątpliwości, nic nie jest czyste i klarowne, w każdym człowieku, nawet jeśli sobie z tego nie zdaje sprawy, dokonuje się bezustanne zazębianie racji i nieracji, słuszności i niesłuszności, okruchy dobra odbarwiają zło, a szczypta zła zamąca dobro, zamiast osądu jednoznacznego powstaje w każdym z nas i przy każdym wyborze zlepek, jak przekładaniec, ukręcony z różnych sprzecznych ingrediencji, tak niestety jest i chyba inaczej być nie może, ludzie są ludźmi, i ludzie chcą żyć. Gdybyś mnie zatem spytała, co w podobnej sytuacji robić i jakie decyzje podejmować, mógłbym ci odpowiedzieć jedno: postępuj tak, aby to, co zamierzasz lub chcesz uczynić, było w możliwie największej zgodzie z twoją osobowością i chociaż nie całkiem ją wyrażało, przecież było w jakiś sposób zbieżne z twoją naturą, przylegało do niej możliwie ściśle, to wszystko! A gdybyś mnie z kolei spytała, czy ta miara...
W tym momencie telefon. Halina podnosi słuchawkę.
— Słucham?
Nagórski, wciąż ze szklanką whisky, stoi zbyt blisko, aby nie usłyszeć męskiego głosu: here’s Aimo, good night, darling.
Halina:
— Where are you?
Nie słychać żadnej odpowiedzi, tylko odgłos położonej słuchawki. Po chwili Halina też słuchawkę odkłada.
— Przepraszam cię, Adam — mówi.
A gdy nakręca numer recepcji, Nagórski dyskretnie się cofa, natychmiast ogarnia go gęstowie róż, pnących się wokół w ogromnych koszach.
Halina trochę nazbyt głośno i rozkazująco:
— Poproszę pokój osiemnaście.