Strona:Jerzy Andrzejewski - Miazga cz. 1.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lizmu. Najsprawniej działa totalizm przy pomocy terroru. Terror paraliżuje społeczeństwo. Równa ludzi w dół, paraliżuje bowiem wszystkich /choć na inną modłę/, zarówno katów, jak ofiary, potencjalnie każdy obywatel w reżimie totalnym może się stać ofiarą lub oprawcą, nieraz jeden krok wystarcza, aby znaleźć się wśród oprawców, a żaden oprawca nie może być pewien, iż nie zostanie pewnej nocy rozbudzony w charakterze ofiary. Lecz terror nie może działać ad infinitum. Miecz, który ścina, wyszczerbia się i tępieje. W pewnym momencie przychodzi katastrofa od zewnątrz, lub pod naciskiem okoliczności wewnętrznych terror musi zelżeć i przekształcić się w ucisk. Lecz z chwilą, gdy groza terroru przestaje społeczeństwo paraliżować, gdy rozluźnia się sztuczne napięcie, a rzeczywistość w porównaniu z poprzednią, staje się mdła, nijaka i rozrzedzona — ludzie, wyzwoleni od strachu, wyprostowują się i choć płytko oddychają, ich oprzytomniałe oczy jaśniej poczynają dostrzegać zwyrodniałą konstrukcję ustroju oraz jego potężne wiązania przeżarte rozkładem. Wtedy zaczyna się początek nieuniknionego końca, choć błędem byłoby przypuszczać w podobnej sytuacji, iż koniec musi nastąpić w najbliższej przyszłości. Nie musi. Proces obumierania może być długi. Lecz u niewiadomego kresu agonii zawsze stoi i czeka śmierć.

sobota, 21 marca

Kalendarzowa wiosna i rano, po kilku dniach szarej, bezsłonecznej odwilży, jeszcze raz w tym roku zimowy krajobraz, drobny, spokojnie padający śnieg, drzewa gęsto oszronione.

Nie piszę, aby życie uporządkować i gładko wyjaśnić, przeciwnie! Piszę, żeby życie skomplikować i pokazać je trudniejszym i cięższym aniżeli się to wielu ludziom wydaje. Tylko trudny świat zmusza do oporu. Lecz cokolwiek złego mówię o istocie, zwanej człowiekiem, lub w jakiejkolwiek ciemne obszary pogrążam ludzką dolę, a losom na tej ziemi odejmuję kuszące wartości, sam sens istnienia poddając nieraz w wątpliwość — fakt, iż zadaję sobie trud, aby podobne myśli utrwalić, dowodzi, iż wbrew temu, co o życiu mniemam, jestem po jego stronie, ponieważ wolność wyboru, bez której nie istnieje inspiracja twórcza i w ogóle twórczość, więc wolność wyboru, owa trudna i szczodra niepodległość duchowa jednostki, w samej swojej esencji wyraża akceptację życia.

Jałowa, lecz lepka nuda kłamstw, fałszerstw i przemilczeń, które dzień po dniu, z natrętnym uporem leją się ze wszystkich środków masowego przekazu. Przed wieloma laty mówił mi ktoś, nie pamiętam już kto, iż obóz koncentracyjny, więzienie oraz szpital zrozumieć mogą tylko ci, którzy w nich przebywali. Prawdopodobnie tak, a mówię: prawdopodobnie, ponieważ moje doświadczenia osobiste w tej mierze są żadne, nigdy nie byłem ani w obozie ani w więzieniu, nigdy też nie przebywałem w szpitalu z powodu ciężkiej, unieruchomiającej choroby. Domyślam się jednak, iż mój współrozmówca chciał zaakcentować przede wszystkim zamknięty charakter rzeczywistości obozowej, więziennej i szpitalnej oraz szczególne reguły, które tymi sferami rządzą. Niewola również należy do rzeczywistości zamkniętych i nikt, kto jej osobiście nie zaznał, nie jest w stanie pojąć mechanizmu zakazów i ograniczeń oraz rozlicznych deformacji, którym ludzie żyjący w niewoli nieuchronnie podlegają. Wprawdzie charakter tych skrzywień i zniekształceń w różny sposób się manifestuje, zależnie od osobowości jednostki, przecież żałos-