Strona:Jerzy Żuławski - Ijola.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
MARUNA
w chwili, gdy on chce ją objąć rękoma, wyrywa mu puginał z za pasa i uskoczywszy w tył, staje w obronnej postawie.

Ani kroku dalej! — bo zabiję!

ARNO posuwa się ku niej.

Zabij! Umrzeć raczej, niźli wyrzec się ciebie!

MARUNA cofa się znowu.

A więc nie w twoją, ale we własną pierś ten nóż wbiję, jeśli choć jednym krokiem jeszcze postąpisz! Będziesz miał — trupa!

ARNO
zatrzymuje się i mówi, jak nieprzytomny:

Jakto? Więc nigdy?.. nigdy? za mój grzech? za duszy mojej zatracenie?...

MARUNA rzuca sztylet.

Nigdy! Straciłeś mnie! Nigdy ja nie będę twoja.

ARNO po długiej chwili:

Ha, ha! niechże więc i tak będzie, gdy w takiej masz się cenie!... Odejdę od ciebie... Rozumiem teraz, jedynym celem twoim było mnie zgubić i zniszczyć! — — Nie tryumfuj-że jednak przedwcześnie! Odejdę, dam sobie radę, zapomnę, —