Przejdź do zawartości

Strona:Jerzy Żuławski - Ijola.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
MARUNA.

Mnie nie potrzeba wymówek, bom czysta!

KUNO.

To się pokaże!

GERTA.

Czemu ją ty krzywdzisz,
panie, gołąbkę moją, co na świecie
nie ma nikogo, prócz mnie jednej, starej
i wiernej sługi? Nie strach ci przed Bogiem
krzywdy sierocej? — Wziąłeś ją za żonę
— biedną, targaną niespokojnem sercem
i oto-ć wdzięczna była za to, panie,
bo jej się zdało, że u ciebie najdzie
ochronę przeciw życiu, przeciw sobie...

MARUNA chwyta ją za ramię.

Obcy słuchają!

GERTA niezważając, mówi dalej:

Czyś się ty zapytał,
czy ona kocha ciebie — starca? Hejże!
może krew młoda wrzała u niej w łonie,
i sny miesięcznych nocy duszę rwały,
lecz była wierna, chociaż tyś był zdala,
wierna przez wdzięczność i skróś swej przysięgi!