Strona:Jerome K. Jerome - Z rozmyślań próżniaka.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nabycia zegara przyszła do głowy mojej żonie. Byliśmy na obiedzie u Beggles’ów, wkrótce potem, jak Beggles kupił sobie zegar — „znalazł go w Essex“, — jak się wyraził, mówiąc o nowym nabytku. Beggles wszędzie chodzi, starając się wiecznie coś znaleźć. Staje, naprzykład, przed jakiemś starożytnem, rzeźbionem łożem, wagi nie mniej niż trzy tonny i nieodmiennie mówi: „Patrzcie, jaki śliczny drobiazg! „Znalazłem go w Hollandji“, — jakby znalazł się je na szosie i przyniósł w parasolu, żeby tego nikt nie widział!
Beggles był zachwycony swoim zegarem i przez cały czas o nim tylko mówił. Był to porządny, staromodny zegar w szafce dębowej, wysokości co najmniej ośmiu stóp, a chód miał tak donośny i uroczysty, że ani na chwilę niepodobna było o nim zapomnieć.
Beggles twierdził, że to właśnie w jego oczach jest największą zaletą zegara, bo kiedy w domu wszyscy zasypiają, zalega głęboka cisza, on zaś zostaje sam na sam ze swoim zegarem, wydaje mu się, że rozmawia z nim stary, doświadczony przyjaciel, który dużo w swem życiu widział, a teraz opowiada mu o dawnych czasach, o tem, jak się wówczas żyło i wogóle o wszystkiem, co odnosi się do ludzi starej daty.
Zegar ten sprawił wielkie wrażenie na mojej żonie. Kiedyśmy wracali do domu, przez całą drogę była bardzo zamyślona, a kiedy weszliśmy na schody i stanęliśmy przed drzwiami naszego mieszkania, powiedziała: „Czemużbyśmy nie mieli so-